Brutalna w skutkach walka z nowotworem... – Lena potrzebuje naszej pomocy!
Lenka jest dziewczynką, która ma wszędzie przyjaciół. Potrafi sobie zjednać każdego. Nie jest księżniczką, uwielbia bawić się z kolegami, biegać, chować się. Potrafi i lubi zajmować się młodszymi dziećmi. Świetnie wychodzi jej wymyślanie zabaw, ma ogromną wyobraźnię i talent plastyczny. Ale psikusy też lubi robić ;)
Kiedy zorientowaliście się, że ze zdrowiem Lenki dzieje się coś złego?
W zasadzie jeden objawów zaobserwowałam już w przedszkolu. Zaniepokoiło mnie u niej „zjadanie” opuszków palców. To nie było typowe obgryzanie. Zgłosiłam się do psychologa przedszkolnego, który nie zaobserwował żadnych nieprawidłowości. Zaczęło się to nasilać podczas pandemii. Zaczęłam szukać pomocy w prywatnych placówkach psychologicznych. Po kilku konsultacjach i testach dowiedziałam się, że Lena nie potrafi opisać emocji.
Potem, kilka razy w grudniu, zgłosiła mi że zaczyna jej się kręcić w głowie, gdy się kładzie. W zasadzie, poza tym, wszystko było w porządku. Postanowiłam jednak pójść z nią do neurologa. Podczas wizyty lekarkę zaskoczyło to, że Lenka nie potrafi przejść po prostej linii. Oceniła, że ma problemy z koordynacją i skierowała ją na rezonans magnetyczny. Przez zapalenie ucha termin badania przeciągnął się aż do lutego.
Kiedy usłyszeliście diagnozę? Co wydarzyło się od tego czasu?
Rezonans Lenka miała w Walentynki, 14 lutego. Od tego czasu jeszcze nie wróciłam do domu… Usłyszeliśmy diagnozę: guz rdzeniak – 4 cm. Karetka natychmiast przewiozła nas po badaniu do Dziecięcego Szpitala Klinicznego przy Żwirki i Wigury, gdzie Lenka trafiła na stół operacyjny. Operował ją najlepszy neurochirurg - dr. Barszcz. Operacja trwała 8 godzin.
To były ciężkie, trudne do wyobrażenia sobie, godziny… Stres, niemoc, nie mogliśmy wypowiedzieć słowa. Czekaliśmy na zakończenie operacji i jej efekty, nie wiedzieliśmy jak wpłynie na Lenkę. Guz udało się usunąć, ale na rezonansie zaobserwowano coś jeszcze. To dopiero początek walki…
Jakie są plany leczenia Lenki?
Lenka jest już po pierwszej chemii w Centrum Zdrowia Dziecka. Jej leczenie będzie trwało co najmniej 1,5 roku. Nie obędzie się bez chemii i naświetlania, rehabilitacji, łagodzenia skutków. Prawdopodobne jest leczenie za granicą. Ma szansę wyzdrowieć i to jest najważniejsze. Nie możemy tej szansy jej odebrać i zmarnować!
Co dla Was jest teraz jest najważniejsze?
Sama wygrałam z nowotworem, dwa lata temu zakończyłam leczenie, tym bardziej jest mi trudno przechodzić to po raz kolejny. Wiem, że najważniejsza jest szybka reakcja, najlepsza opieka. Od tego, w jakiej Lenka będzie kondycji fizycznej i psychicznej, będzie zależało to, jak szybko z tego wyjdziemy. Musimy zakładać każdy scenariusz. Operacja się udała. Lena ma szansę wyjść z tego! Potrzebujemy środków na leczenie i rehabilitację, odżywki, oleje, konsultacje międzynarodowe, wyjazdy na leczenie
.
Jak radzicie sobie z emocjami w tym trudnym czasie? Lenka zdaje sobie sprawę z tego, co się z nią dzieje i jak poważnie choruje?
Pandemia rozdzieliła naszą rodzinę.
Mąż bardzo przeżywa rozłąkę, ona też tęskni za tatą. Ja codziennie zaczynam dzień od modlitwy, za to żebyśmy zdrowe trafiły do domu. Dzieciaki rozmawiały o raku w szkole. Kiedyś powiedziała mi: ale mamo podobno z raka nie można się wyleczyć… – a ja jej na to odpowiedziałam: jak to? przecież ja się wyleczyłam, zobacz jestem tu! Zobaczyłam w jej oczach pewność, że sobie poradzi, bo wie że ja jej nigdy nie oszukuję.
Jak choroba Lenki wpłynęła na Wasze życie?
Totalna dezorganizacja, odłożone plany, strach, nerwy, natłok myśli. A z drugiej strony cudowna energia przyjaciół, którzy mogli zawsze na nas liczyć. To wsparcie nam daje siłę! To oni się zorganizowali momentalnie dając nam mur żebyśmy się nie przewrócili. Cudowne jest to, że wsparcie nadciąga z całego świata. Dzieciaki wysyłają filmiki, kartki z życzeniami. Inni przyjeżdżają pomachać przez okno. Ja nie chcę patrzeć na tą straszną sytuację negatywnie. Musi być dobrze, a do tego potrzebne jest nam wsparcie, pomoc dobrych ludzi.
W jaki sposób możemy pomóc Lence i Wam? Czego potrzebujecie najbardziej?
Mamy potężnego przeciwnika, więc musimy wytoczyć potężne działa. Niestety straciłam mamę, młodo przegrała walkę z chorobą. Aktualnie staramy się znaleźć, jak najlepsze i najmniej inwazyjne, metody leczenia. Na to potrzebujemy ogromnego wsparcia finansowego. Sami nie jesteśmy w stanie temu podołać, tym bardziej, że muszę zrezygnować z pracy i zająć się leczeniem i opieką nad córką. Chcemy też spełnić marzenie Lenki i zaadoptować psa 😊 Pozostając w domu przez długie miesiące będzie miała towarzysza.
W rozliczeniu PIT wpisz numer KRS Fundacji „Serca dla Maluszka”: 0000387207, z dopiskiem w rubryce cel szczegółowy „1711 Lena Ryniecka”.